Bez znaczenia jest argument - a może obawa - że PiS powinien być bardzo ostrożny wprowadzając zmiany w prawie (zwłaszcza dot. sądownictwa) bo kiedy wygrają wybory oni, to wykorzystają to samo prawo przeciw nam. Można by zapytać - a kiedy to istnienie jakiegoś prawa w czymkolwiek ich kiedykolwiek ograniczało, bądź po prostu nimi kierowało?
Istotne jest bowiem co innego, o czym w dyskusjach ostatnich jakoś się zapomina.
Otóż obecna opozycja nigdy nie wygra wyborów z powodu braku programu oraz kompletnej niewiarygodności po kilkudziesięciu latach rządów. Nawet gdyby ukradła program PiS-owi i przy pomocy mediów oraz bojówek demonstrowała jak to jej gorące serce bije dla Polski.
Najważniejsze i zupełnie podstawowe jest przecież co innego. To uczciwe wybory, uczciwe liczenie głosów. PiS tak długo nie przegra jak długo ta zasada będzie utrzymana.
Natrętne wrzaski i "pucze" opozycji prawdopodobnie nie zrobią już do końca obecnej kadencji na nikim większego wrażenia. Ani zagranicą, ani w Polsce. Ale pewne zagrożenie jednak istnieje.
Po pierwsze - w razie jakiegoś większego niż obecne rozchwiania sceny geopolitycznej. Wybór np. takiego Schulza na stołek kanclerski w Niemczech mógłby być niedobry. Mógłby Schulz, podejrzewam, zawołać: "Komuniści Europy, Polski i Azji łączcie się!" itd. :)
Po drugie - te ciągłe awantury, gorszące wyzwiska i prowokacje mogą zasiać w Polakach podejrzenie, że nasze państwo jest słabe, że państwo kierowane przez PiS jest słabe. A przecież każdy chce spokoju i bezpieczeństwa, każdy chce móc szanować swój kraj.
Trzeba zatem uważać na ten element: nie może nagle Schetyna czy inny Kukiz tuż przed wyborami do swojego "pakietu" dołączyć argumentu o własnej sile. Sile z jaką liczy się, albo jakiej nie daj Boże obawia się PiS.
Tymczasem tak naprawdę nie ma chyba powodu żeby specjalnie się martwić. Nasza policja świetnie sobie radzi z rozemocjowanymi ponad wszelką miarę "opozycjonistami". Widzieliśmy to w czasie tzw. kontrmanifestacji 10 lipca czy w innych akcjach zbierania z asfaltu starych na ogół ludzi. A byłoby inaczej, gdyby zasilały ich oddziały uchodźców z Niemiec. Ale i tu nie ma się co martwić:)
Na naszej zachodniej granicy, do niedawna zupełnie niechronionej, w czasie zeszłorocznego puczu - ach te polskie grudnie, wzdychał wtedy Nagle-we-Wrocławiu-Tusk - rozlokowała się niespodziewanie Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa w składzie amerykańsko-polskim. Nie licząc Szczecina, gdzie stacjonują po prostu wojska NATO, obsadzone zostały Skwierzyna, Zagań,Swiętoszów, Bolesławiec. Nieco w głębi: Elbląg, Poznań, Powidz...
No i wystarczyło, już było po puczu. Tusk nie poszedł na solo, pani Mucha zaśpiewała piosenkę.
Oczywiście wina to Obamy, tego słabego prezydenta, który przecież miał już nie rządzić! Pod koniec kadencji się nie rządzi!
Na szczęście nowy prezydent Trump też nie zaprezentował srogiego oblicza polskiej władzy wybranej przez polski naród. I tak będzie trzymał do końca swojego pobytu w Białym Domu. Ale to trochę inna opowieść.:)
https://www.youtube.com/watch?v=tGUoiOVJJC8
------------------------------------------------------------
PS
Właśnie czytam, że pod sejmem jakaś manifestacja opozycji się szykuje. Mają protestować przeciw reformie sądownictwa.Mówią, że taka reforma to zamach stanu.
Ale dziwne! Oni czegoś nie zrozumieli. PiS nie robi na siebie zamachu stanu, chodzi przecież o to żeby sędziowie nie kradli - niech im to ktoś wytłumaczy!
