W lecie 2012 r. Barack Obama zagroził interwencją wojskową w Syrii, jeśli reżim prezydenta Baszara al-Asada użyje broni chemicznej przeciwko rebeliantom lub nawet jeśli do użycia takiej broni będzie się przygotowywał.
Podkreślił, że *amerykański rząd dał jasno do zrozumienia reżimowi prezydenta Asada, ale także "innym siłom w regionie", że przekroczenie "czerwonej linii", a więc użycie lub nawet sam zamiar użycia broni chemicznej, będzie miało nadzwyczaj poważne konsekwencje. - To istotnie zmieni moje kalkulacje *
Niewiele później okazało się, że "czerwona linia" skwapliwie została przekroczona.
W odpowiedzi jednak wystarczyło, że Obama zgromadził odpowiednie siły morskie w pobliżu Syrii (a kolejny ćwiczebny Topol okazał się jako kapiszon mokry) - i Syria, przy pomocy Putina zresztą żeby było śmieszniej, wydała wszystkie swe zapasy zdradziecko opisane cyrylicą.
Dupki politologiczne polskie sławić poczęły wtedy kogo? A Putina - męża stanu, pokoju, strategii i przemyślności. To jeszcze była ta epoka.
Jakiś zaledwie przeszło rok później, kiedy Majdan wyrzuca Janukowycza z Ukrainy, czyli zwyczajnie Ukraina zostaje odbita Putinowi, Obama bardzo poważnie mówi i - ocho! przy wsparciu całej Unii i reszty liczącego się świata - że choć NATO nie będzie angażować się w zbrojne działania na Ukrainie, to Rosji nie wolno łamać prawa międzynarodowego i przeszkadzać Ukrainie w jej suwerennej polityce.
Obama powtarza to do znudzenia.
Zakreśla następną czerwoną linię: NATO bezwzględnie chroni tylko swoje kraje, a Rosji nie wolno łamać prawa międzynarodowego...
Oczywiście linia ta zostaje przez Putina drastycznie przekroczona. W jego autorskim niepowtarzalnym stylu.
W efekcie gwałtownie obnażona zostaje wszelka słabość tego nieszczęsnego państwa. Sankcje, nie dość że amerykańskie i unijne to także putinowskie - nawiasem: kto by na to ostatnie wpadł! - przywodzą Rosję do zupełnej ruiny.
A jak wykazały ostatnie międzynarodowe spotkania w Chinach i Australii, prestiż osobisty Putina już nie istnieje. Ostro upominany, ostatni w rzędzie, ostatni przy stole. Nawet miś koala go publicznie drapie.
Politycznie i militarnie rzecz biorąc - apogeum Ukrainy chyba minęło. Nie tam rozstrzygną się losy. A do rozstrzygnięcia ostatecznego przecież coraz śpieszniej Putinowi.
Ostatnio robi tyle rajdów samolotowych, tyle okrętów gdzieś podsyła - bo on szuka. Szuka wskazówki, tej prawdziwej czerwonej linii.
I uwaga! Chyba wreszcie dano mu ją:
"Odnosząc się do pytań dziennikarzy, przebywający w Australii, Obama zaprezentował hipotezę, według której islamiści wchodzą w posiadanie broni atomowej i Waszyngton musi zareagować. Zapewnił, że w takim wypadku nie zawaha się wysłać wojsk do boju."
http://wpolityce.pl/swiat/222211-amerykanskie-sily-ladowe-nie-wystapia-przeciw-islamistom
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Barack-Obama-grozi-atakiem-jesli-rezim-Asada-uzyje-broni-chemicznej,wid,14858445,wiadomosc.html
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
A to zdjęcie zauważyliście? Jest genialne.